Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu. Sporządził więc Mojżesz węża miedzianego i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu.
Lb 21,8-9
Mojżesz na rozkaz Pana sporządził węża miedzianego w bardzo konkretnym celu, aby spoglądanie na niego było ratunkiem dla ludzi, których kąsały na pustyni śmiertelnie jadowite węże. Ludzie jednak, widząc, że rzeczywiście patrzenie na miedzianego węża uzdrawia, zaczęli mu składać ofiary, jakby był Bogiem. Uczynili sobie z niego fetysza i tak to trwało przez kilkaset lat, aż do króla Ezechiasza:
Czynił on to, co jest słuszne w oczach Pańskich, zupełnie tak jak jego przodek, Dawid. On to usunął wyżyny, potrzaskał stele, wyciął aszery i potłukł węża miedzianego, którego sporządził Mojżesz, ponieważ aż do tego czasu Izraelici składali mu ofiary kadzielne – nazywając go Nechusztan.
2 Krl 18,3-4
Król Ezechiasz potłukł węża miedzianego, którego Mojżesz sporządził na rozkaz Pana, bo stał się on dla Izraelitów fetyszem.
Co nam to mówi?
Obrazy, rzeźby, jakieś czynności i przedmioty mogą być błogosławieństwem, ale mogą też być przekleństwem – stać się fetyszem. Wszystko zależy od postawy i wiary człowieka! Jeśli wierzę, że rzecz może być dla mnie błogosławieństwem, to tak się dzieje, np. części odzienia św. Pawła „uzdrawiały” tych, którzy w to wierzyli:
Bóg czynił też niezwykłe cuda przez ręce Pawła, tak że nawet chusty i przepaski z jego ciała kładziono na chorych, a choroby ustępowały z nich i wychodziły złe duchy.
Dz 19,11-12
Ale przedmioty, obrazy i jakieś czynności mogą być dla mnie przekleństwem i związaniem z siłami ciemności, jeśli traktuję je jak fetysza, to znaczy uznaję, że rzeczy działają „same przez się” (jak np. ów wąż miedziany dla Izraelitów). Wszystko zgodnie ze słowami Jezusa: „Niech ci się stanie według wiary Twojej”. Jeśli uznaję, że Bóg może działać przez rzeczy, to On dla mnie działa przez rzeczy, ale jeśli zaczynam sądzić, że rzeczy mają moc same w sobie, to mam problem, bo dotykam świata demonów. Przykładem takiego fetysza jest tu różaniec, zawieszany często przez kierowców na lusterkach wstecznych w samochodach. Czemu ma to służyć? Ochronie przed wypadkami?
Podobnie jest z pokarmami, które stają się święte i pożywne, dzięki błogosławieństwu, które nad nimi z wiarą wypowiadamy. Ale są dla nas pułapką, jeśli wierzymy, że pokarmy są poświęcone bożkom (jak to jest np. w religiach wschodu). Wszystko dzieje się zgodnie z tym, w co lub w kogo wierzę, w czym lub w kim pokładam ufność. Jeśli pokładam ufność w przedmiocie lub czynności – mam problem. Jeśli pokładam ufność w Bogu, który może działać przez czynności i przedmioty, to błogosławię te przedmioty.
Podobnie jest z chlebem i winem eucharystycznym, o którym mowa np. w Mt 26,26-27. Jezus odmówił nad nimi błogosławieństwo, więc dla uczniów, którzy położyli ufność w Jezusie, stały się one ciałem i krwią paschalną. Ale dla Judasza, który nie położył ufności w Jezusie, stały się przekleństwem, bo jak mówi Pismo, „po spożyciu kawałka chleba wszedł w niego szatan” (J 13,27).
Zatem ludzie na nabożeństwie w kościele, którzy nie pokładają ufności w Jezusie, spożywając chleb eucharystyczny mogą sobie z niego czynić fetysza i w ten sposób „spożywają i piją swój wyrok”:
Kto bowiem je i pije, a nie zważa na ciało Pańskie, je i pije na własną zgubę.
1 Kor 11,27-30
Ale dla tych, którzy pokładają ufność w Jezusie, ten sam chleb i to samo wino, stają się źródłem mocy, zdrowia i życia wiecznego.
Jaki stąd wniosek?
Pokładając ufność tylko w Bogu, w imię Jego Syna Jezusa wszystko błogosławię wokół mnie. Wtedy wszystko wokół mnie staje się święte i błogosławione.
Wszystko bowiem, co Bóg stworzył, jest dobre i nie trzeba odrzucać niczego, co przyjmuje się z wdzięcznością. Uświęca to przecież słowo Boże i modlitwa.
1 Tm 4,4-5